W czasie urlopu nie powstał żaden krzyżyk, było bardzo intensywnie muzealnie. Ale zaczęliśmy weselnie w Warszawie.
Muzealnie tzn, obejrzeliśmy cuda techniki (Deutsches Museum) i motoryzacji (BMW, Mercedes-Benz) w Monachium i Stuttgardzie.
Do maski wróciłam dopiero w tym tygodniu,trochę przybyło, już nie mogę doczekać się efektów końcowych.
Jednak pęd w tym kierunku nie trwał długo bo nadarzyła się okazja i powstały dwie karteczki.
(Światło do robienia zdjęć paskudne więc proszę wybaczyć jakość)
Upolowałam fajne naklejki w biedronce ale o zakupach następnym razem.
Przymierzam się od dwóch weekendów do zrobienia hurtowo szmatek z metkami, między innymi dla Zosi, dla bratanicy, która skończyła już pół roku, może i dla siebie, żeby w szafie była, jakby co. Jak widzę moje zapędy do maszyny to dla siebie nie będzie mi się chciało jej wyciągać. Może tym razem uda się coś stworzyć.