piątek, 27 kwietnia 2012

Pamiątka Ślubna

Kolejny z zaplanowanych projektów ukończony. Zostaje mi jeszcze zakładka kawowa dla mamy. No i wróciłam już wiosennej madam.

 i oprawiony. Ramka 10x15.

środa, 25 kwietnia 2012

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Kawowa zakładka

Zakładka dla mamy, na dzień mamy. Zapas czasowy jest. Jedna strona zakładki też. Planuję zrobić drugą stronę też kawową, ale już nie haftowaną. Może jakiś papier może jakiś materiał. Tylko po ostatnim buszowaniu po sklepach internetowych nic takiego nie znalazłam. Marzy mi się taki mały paseczek z ziarenkami kawy... Może mi któraś podeśle namiary. Będzie mi miło.


Metryczka

Projekt  pod tytułem metryczka zakończony. Grubo przed czasem. Modernizowany jeszcze tuż przed oprawieniem, mam nadzieje że bardzo poprawek nie widać. Ale strachu to ja się najadłam. Pierwszy raz mi się coś takiego przytrafiło. Podczas prasowania przypalił się pisak, którego używałam podczas początków krzyżyków i który znikł po paru dniach haftowania. Myślałam, że znikł na zawsze. Chciałam zaprać tę przypaloną plamkę. Jak zamoczyłam to wyszła reszta mazajów pisakowych. Ale na szczęście pół dnia w vanishu i zeszło.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Ufok

Udało się skończyć Ufo-ka. Na szczęście był tylko jeden.  Teraz jestem na bieżąco. A te tulipany to takie rzucone w czeluścia szafy bo zaraz na początku rypnęłam się o jeden rządek krzyżyków i za bardzo nie ciągnęło mnie do tego żeby kombinować.


Zaraz po tulipanach, zamiast się uczyć do jakże ważnego testu językowego stworzyłam takie otóż przerywniki. Szybko i miło się je tworzyło. Coś kiedyś z nich powstanie. Mam teraz w planach kilka takich małych robótek na kiedyś, na zaś. Takie żeby wyciągnąć o odpowiedniej porze oprawić i już.

Powstał też wymyślony kiedyś igielniczek. Cudo to nie jest. Krzywe jak diabli, ale moje własne. Nikt takiego nie ma.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Historia pewnych babeczek

Dawno dawno temu, aczkolwiek wcale nie tak dawno, zaledwie dwa dni temu powstały czekoladowe babeczki. Ślad po nich już zaginął :) Inspiracja powstała na kilka dni przed świętami, gdy jeden z klientów rozmarzył się w słodkich wspomnieniu muffinek które i tak są wyśmienite nawet przy awarii termostatu w piekarniku (jak powiedział po zeskrobaniu spalenizny nadal pozostało mnóstwo babeczki). Postanowiłam pokonać strach związany z użyciem piekarnika, który do tej pory służył wyłącznie do podgrzewania pizzy.
Efekty zaraz udostępnię. Ocena końcowa: wg mnie babeczki - sama forma = kształt, pozostawiają wiele do życzenia.Choćbym nie wiem co robiła, wkładałam również paluchy, żeby to ugłaskać, to i tak te babeczki nie chciały wyglądać tak jak te z pudełka. Konstystencja masy ciastowej jest za bardzo kleista i nie da się jej w piękny sposób rozmieścić w papierkach. Po drugie brakło mi jej na połowę do przykrycia masy budyniowej. To AŻ 12 babeczek powaliło mnie, bo to chyba ilość tak na ząb, żeby posmakować co ta delecta wymyśliła. Jedyny plus całej tej zabawy. Zabawa szybka i mało upapranych garów. A w smaku też nie są złe.



niedziela, 1 kwietnia 2012

Zmajstrowałam świątecznie

Rzeżucha kiełkuje. Stroiki czekają jeszcze na zielony wsad. Ale pokazuje już...
Krzyżykowo mało. Zmuszam się do UFOka. Marnie mi idzie. Na szczęście jest tylko jeden.