czwartek, 25 lutego 2016

Szaleństwo

Szaleństwo. I do tego jeszcze kolorowe. I to jeszcze nie koniec. Bo za bardzo mi się spodobało. :)

Co tu dużo pisać, patrzcie.



Dyndałki.
Marzy mi się taki wielkanocny chochoł z wierzby koślawej z różnymi ozdóbkami. Taka wielkanocna choinka.
Boję się tylko jednego - że niewiele z nich mi zostanie. :)

wtorek, 23 lutego 2016

Atak klonów?

Taką fazę mam z klonami bo Gwiezdne Wojny ostatnio przerabialiśmy od początku.
Chyba jednak to nie klony, bo całkiem inne. Zakróliczyłam się. Tak mi się spodobały te słodziaki, że się rozmnożyły. Mój faworyt to biały w czerwonej skorupce.

Nie zaprzeczam, że skończyłam z nimi. Uprzedzam, że dużo zdjęć będzie.

   








A co z nimi teraz zrobić?


niedziela, 21 lutego 2016

Szaszłyki

Któregoś razu wypatrzyłam u was świąteczne stwory na kijach do szaszłyków. Fajny pomysł pomyślałam sobie. Tylko ja nie cierpię plastikowej kanwy. Machnęłam na normalnej. Kijek i kolorowy filc i już.

Pewnie więcej ich będzie jak wydłużę dobę bo fajnie się je robi.


 W tej samej produkcji powstał żonkil do żonkila niepodobny :)



Końcowo ma być magnesem ale magnesy do recyklingu się gdzieś schowały.

piątek, 19 lutego 2016

Cała seria

Na razie koniec z zamęczaniem was ramowaniem gotowych historycznych zapasów. Wybrałam sobie jedną ścianę, którą zamierzam wykorzystać do cna. :)

Ostatni czas niezawodowy poświęciłam na poszukiwanie ram CZARNYCH. Bo ściana jest pomarańczowa. Temat ciężki bo wszędzie teraz kolorowe.  Muszą być w racjonalnej cenie, bo powierzchnia jest okazała, a i dorobek hafciarski też ogromny.
Chciałabym to też powiesić niestandardowo. Tzn nie od linijki w równych rzędach.

Przetestowałam już też taki fajny rzepowy system wieszania  bez używania wiertarki.

Zatem oprawiam potem będę układać na podłodze i przylepiać do ściany. Efekt na pewno pokażę.


Te ramki to łup z pepco. Wzięłam kilka. Passe nie do końca pasowało trochę przycięłam i dorobiłam.



A o ramki drewniane sie nie martwcie - nie wyrzuciłam, czekają na lepsze dni

środa, 17 lutego 2016

Kwiatki cz.2

Ostatecznie kwiatki wylądowały u ramiarza. Ograniczyłam koszty do sztuk 3. Kiedyś dołożę do kompletu fiołki. Chyba, że koncepcja się zmieni :)

Bardzo podoba mi się efekt końcowy.




niedziela, 14 lutego 2016

sobota, 13 lutego 2016

Echhh

Zatem kwestia kwadratowych ramek nie wypaliła.

W czasie kiedy ramki się malowały, przygotowałam hafty.

Ha! Kto uważny wie, że jak powstawały miały być poduszką :D Taka mała zmiana koncepcji.



Te małe kwadraciki to po prostu taśma klejąca trzymająca końcówki nitek żeby nie wychodziły poza haft i po oprawieniu nie było cudów w tle.





czwartek, 11 lutego 2016

Ramki rameczki

Zdjęcia wróciły więc mogę pokazać.

Bo z polowaniem na rzeczy, które się chce zdobyć, jest tak, że ukrywają się głęboko. W empiku trafiłam na ramy kwadratowe, wymiarowo takie jak chciałam. Tylko, że z jasnego drewna, a chciałam czarne.
3 sztuki za 25zł. U ramiarza jedna kosztuje 27 zł. Jako artystka (haha) stwierdziłam, że poradzę sobie z tym problemem- pokoloruje farbą. Etap malowania skończyłam na szkole podstawowej, więc się nie udało.

Wersja surowa

 Malowałam tym (teraz już wiem, że mogła być taka normalna emulsja ścienna).

Wersja przed i po (po jednej warstwie).

 Ogólnie zrobiłam dwie warstwy z każdej strony. I nie podoba mi się. Dziwnie chropowata wyszła.

Ramki poszły w odstawkę. Może któraś z dekupażanek znajdzie na nie pomysł.

czwartek, 4 lutego 2016

Moja kuchnia

Wprowadziłam się do kuchni na dobre.Po pół roku mieszkania stwierdzam, że kuchnia udała się
w 101%. Choć już mi brakuje miejsca. :D

Trafiłam na firmę, która działa w temacie od lat i gość - pomiarowiec-projektant doradził "Pani tego nie robi - nie będzie wygodnie, będzie pani niezadowolona"

Kuchnię mam osobną ok 9m2, ale otwartą na salon. Pomieszczenie duże więc można było poszaleć
i powymyślać.


U nas na opak, najpierw była podłoga, kafle imitujące drewno, a potem do podłogi dobierałam kolor frontów ;)
Od samego początku wiedziałam, że nie chcę błyszczącego lakieru. Kolor i faktura imitujące drewno. Projektant zaproponował - zaufałam choć nie byłam przekonana do próbki z próbnika. Wyszło genialnie.
Szafki górne są duże, choć nie pod sam sufit. System otwierania musiał mieć miejsce, żeby się otworzyć. Mimo, że mam mnóstwo miejsca (było) w szafkach to o schowaniu choinki nie ma mowy :) Ale pochowałam różne "posagi" i przydatne prezenty. (typu różne zestawy kieliszków, formy do pieczenia, naczynia żaroodporne, patery, salaterki, komplety naczyń obiadowych). Przynajmniej mam wszystko w jednym miejscu a nie schomikowane po różnych częściach domu. Do wspinania sie na górne poziomy służy drabinka podręczna ;)
Dolna część szafek to szuflady - bardzo wygodne, bo nie muszę nurkować w poszukiwaniach.
Zabudowa meblowa jest po dwóch stronach ścian, bo pod oknem jest kaloryfer - nie chcieliśmy go przenosić ani likwidować a szafki narożne z funkcjonalnymi koszami kosztują majątek.

Po lewej jest:
- płyta indukcyjna - okap -  i 3 szuflady 90 cm na gary;
- zmywarka 60 cm w zabudowie - kawałek blatu nad, wykorzystany na ekspres i toster, który jest
w ciągłym weekendowym użyciu - szafka górna 90 cm suszarkowa
- zlew dwukomorowy - szafka na kosz na śmieci i chemię zmywarkową i przyłącza wody :)
- małe 15 cm cargo na pierdoły - u góry szafka, chyba 90 cm - trzymam tam produkty sypkie (mąki ryże, pierdoły do wypieków, słodycze itp itd)  Wkradła się pewna asymetria - szafka suszarkowa jest przesunięta względem zlewu - ale myję wyłącznie gabaryty i naczynia nieprzeznaczone do zmywarki- więc nie narzekam.

Po prawej stronie (kolejność od okna):
-  słupek z piekarnikiem i mikofalą, - na dole duże 60 cm cargo (przyznam, że oba cargo dość niewygodne - dojście tylko z jednej strony - w dużym muszę pomyśleć o jakichś przegrodach bo butelki się suwają po całości) - na górze jeszcze szafka - trzymam naczynia do pieczenia i zapiekania;
- 2m blat roboczy - nie myślcie sobie, że stoi sam pusty i samotny jak na zdjęciach w katalogach :) koszyk z owocami, misa z pomidorami, jakiś karton soku, butelka z wodą, termometr co temp.wskazuje i kilka innych zbędnych-niezbędnych rzeczy. W ciągłym użyciu różne deski, coby blatu nie pokroić :)
- na dole konfiguracja różnych szuflad - trzymam zarówno produkty żywnościowe jak i przybory kuchenne;
- na górze 3 szafki, każda po 3 półki (talerze, kubki, miseczki - codzienne użytkowanie)
- lodówka wolnostojąca, ale obudowana z dwóch stron, więc za bardzo nie widać, że nie pasuje do całości.


Dodatkowo pod szafkami górnymi listwa ledowa sterowana z włącznika światła na ścianie :)
Lampa sufitowa - też moja ulubiona.

Trochę się ciapie przy pracy twórczej z blatu do zlewu - ale podłoga łatwa w wycieraniu. :)
Ależ się rozpisałam.

wtorek, 2 lutego 2016

Mulina metalizowana

Miałam pokazać zupełnie coś innego, ale aparat z moimi zdjęciami spakował się i pojechał w delegację.

Wyprodukowałam zawieszki. Ja używam ich jako igielniki. Pewnie na długo u mnie nie zostaną :)

Wzór Igiełki. Mój pierwszy raz (nie powiem, że ostatni, ale długo nie wezmę do ręki) z muliną metalizowaną. Samo haftowanie okej. Ale nawlekanie postrzępionej końcówki na igłę przyprawiło mnie o nerwicę. Myślałam, że będę cwana i wzięłam igłę z największym okiem, ale była też za duża do gęstości kanwy. Najlepiej sprawowała się nitka biała, bo była chyba najciaśniej skręcona.

Aha. Mulinę metalizowaną (madeira) dostałam w jakieś wymiance świątecznej i postanowiłam ją wypróbować. Samodzielnie na pewno jej nie kupię.

Zawieszki są dwustronne. Wypchane wkładem poduszkowym. Foty na szybko telefonem. Czas produkcji - Gwiezdne Wojny. :)