niedziela, 5 maja 2013

Jestem jestem

To że mnie tu nie widać, nie znaczy że nic nie robię. Po porzuceniu belli zdążyłam zrobić jeszcze jajooo. Wróciłam po urlopie na łono motoryzacyjne, od razu na głęboką wodę. W pierwszym dniu roboczym czułam się jak w epicentrum zarządzania kryzysowego, gdzie wszyscy wszystko chcą na raz na wczoraj. Więc samo przez się mówi, że na krzyżyki w domu nie było już siły.
A dziś znowu zaczęłam coś. Bella i dziewczynka z makiem nadal w czeluściach szafy.

EDIT: Wczoraj nie dało się wstawić zdjęć.







1 komentarz:

  1. Ale to jajo jest cudowne!
    A co do M Szwaji to wejdz na jej strone i tam sa chronologicznie przedstawione wszystkie jej ksiazki.
    Ja niestety tez czytalam je jak popadnie.

    OdpowiedzUsuń