To że mnie tu nie widać, nie znaczy że nic nie robię. Po porzuceniu belli zdążyłam zrobić jeszcze jajooo. Wróciłam po urlopie na łono motoryzacyjne, od razu na głęboką wodę. W pierwszym dniu roboczym czułam się jak w epicentrum zarządzania kryzysowego, gdzie wszyscy wszystko chcą na raz na wczoraj. Więc samo przez się mówi, że na krzyżyki w domu nie było już siły.
A dziś znowu zaczęłam coś. Bella i dziewczynka z makiem nadal w czeluściach szafy.
EDIT: Wczoraj nie dało się wstawić zdjęć.
Ale to jajo jest cudowne!
OdpowiedzUsuńA co do M Szwaji to wejdz na jej strone i tam sa chronologicznie przedstawione wszystkie jej ksiazki.
Ja niestety tez czytalam je jak popadnie.