Chyba tak. Chyba mogę zaliczyć do prac rzuconych w kąt. Porzuconych. Przejrzałam moje zapiski i wygląda na to że ostatni raz w rękach miałam w marcu ubiegłego roku. Praca żmudna w jednej kolorystyce.
Ale wymyśliłam sobie jak można ją wykorzystać i ruszyłam. Przybyło trochę. Ale coś mi się wydaje że znowu utknę bo mało nici jest.
Wymyśliłam sobie 4 głowy na ścianie koło siebie. Nie wiem jeszcze czy w poziomie, pionie czy w kwadracie. Druga sprawa to wydam chyba majątek na oprawę bo duże to to i na dodatek kwadratowe. A chciałabym żeby oprawa jednaka była.
Było w marcu tyle.
A urosło tyle. Poszłam o dwie strony do przodu z dwóch kolorów.
podobają mi się te głowy i kiedyś o nich myślałam ale spanikowałam że mój Tarot już zaczęty i nie ma co następnego dużego projektu zaczynać żeby mnie w dołku nie ściskało że nie mam na nie czasu... może kiedyś... A Tobie powodzenia :P
OdpowiedzUsuńO. Jesień to ufok mojej siostry... Ciężki haft.
OdpowiedzUsuńMnie ta zimowa głowa najbardziej podoba się ze wszystkich! Działaj, bo jest piękna!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wyszywaniu. Już bardzo mało zostało :) Będzie piękna
OdpowiedzUsuńNo no zapowiada się bardzo ciekawie, ale faktycznie taka praca pochłania dużo czasu i potrzeba do niej ogromnej cierpliwości, ale wydaje mi się że jesteś na dobrej drodze do osiągnięcia rewelacyjnego efektu końcowego :)
OdpowiedzUsuńmikaglo.blogspot.com
te głowy są piękne, ale na razie tylko w moich marzeniach
OdpowiedzUsuńPozostaje życzyć cierpliwości i zapału!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak wyglądają pozostałe głowy, ale ta niebieska już mi się podoba. Bo niebieska. I na białym tle. Trzymam kciuki za wyhaftowanie wszystkich czterech.
OdpowiedzUsuńPozostałe głowy do poszukania w archiwum. :) A taka mała ilustracja jest w pasku bocznym
Usuńniezły UFOk ;-)
OdpowiedzUsuń