Pozazdrościłam. I mam. Ale nie tego chciałam i nie tego się spodziewałam. Chodził za mną fiolet albo brąz.
Mowa o kolorowych atramentach do piór. Pióro wieczne? Ja mówię 'na naboje'. Bo wieczne to z takim chińskim na pompkę mi się kojarzy.
Używam pióra dość często. Jedyny mankament to, że jest ryzyko zamoczenia i zamazania tekstu napisanego piórem na atrament.
A pozazdrościłam Pani Komodzie. Zresztą to ja Komodzie zazdraszczam wielu rzeczy. ;)
Zaryzykowałam w zieleń. Myślałam, że będzie butelkowy, a jest taki radosny wiosenny ;) I faktycznie jest mniej atramentu niż w standardowym niebieskim/ czarnym naboju.
Nowy kolor nowe pióro. Mam już jedno piórko firmy Tetis i jestem zadowolona.
Pani Komodo! Jak chcesz mogę ci zostawić jedną sztukę do wypróbowania. Wymienimy się przy jakiejś okazji :)
Bardzo fajny kolor:-)
OdpowiedzUsuńZawsze kochałam zielony i ewent. czarny atrament. Nie cierpiałam niebieskiego. Fiolet też by mógł być ciekawy.
OdpowiedzUsuńPozdarwiam serdecznie :)
Niebieski standardowy atrament w tych piorach tez lubie. Bo nigdzie (czytaj w innych pisadłach) nie udało mi sie znaleźć takiego odcienia
UsuńUwielbiam pisać piórem, choć przyznaję, że dawno tego nie robiłam, mimo że mam całą tę kolekcję http://tiny.pl/gf674
OdpowiedzUsuńA to twoja kolekcja? Sprzedajesz czy taki zbiór upolowałaś?
UsuńTaką kolekcję mam, kupowałam wraz z encyklopedią i nie zamierzam się jej pozbywać. I prawdę mówiąc, kupowałam ją ze względu na pióra, encyklopedia to tylko dodatek.
UsuńŚwietny kolor :) Możesz sama miksować kolory. Ja tak dawniej robiłam.
OdpowiedzUsuńZ tym mixowaniem chodziło mi o to, że brakuje mi takiej opcji do wyboru, w której w pudełeczku byłoby po jednym naboju z każdego koloru (jeden zielony, jeden turkusowy, jeden brązowy itd), dla wypróbowania.
UsuńTo prawa, wieczne to na pompkę. Jak je wymyślano, to jeszcze naboi nie było. :)
OdpowiedzUsuńDo mojego wiecznego pióra miałam kiedyś atrament niebiesko-czarny. Nie mogę dziś takich znaleźć. :(
Cudowny kolor - też kiedyś miałam zielony atrament!
OdpowiedzUsuńAle skończył się zanim zaczęłam blogować - już mam na niego ochotę znów! :)