Kolorowych jarmarków....
Jak w przedszkolu :) Może będzie się jedno z drugim gryzło. Może będzie tak jak powiedział tata "byłoby pięknie jakby podłoga stąd dotąd była ta jedna a nie tak jak zrobiliście trzy". Ale to są moje decyzje i może będę żałować, ale nie przekonam się jak nie spróbuje.
Chciałam oddzielić otwartą na salon kuchnię, żeby stanowiła osobną przestrzeń, a wszyscy w koło chcą mnie przekonać, żeby stanowiła spójną całość z salonem. NIE.
Wchodzimy:
wiatrołap - "lazurowy szantung", na lewo garderoba a tu "sentymentalna podróż" (zostało z obecnego mieszkania ) - tu będzie wszystko co zmieści sie w pudełkach na regałach, więc w większości zostanie przysłonięte. Otwieramy drzwi (jeszcze nie ma) i dostajemy po oczach "indiańskim latem". Nie byłam przekonana do koloru na puszce - ale jest boski - taki nasycony.
Otwieramy kolejne drzwi (się produkują) do naszej sypialni- a tu "zielony diament" daje po oczach ale mniej niż "lato" na przedpokoju. Zawracamy.
Wchodzimy w przestrzeń kuchenno-salonową. Salon "złocisty topaz". Kuchnia jeszcze nie doprecyzowana. Chcieliśmy coś od cytryny - bo meble będą w kolorze szarego drewna z czarnym blatem, więc można poszaleć kolorem - ale wybór specjalnych farb do kuchni jest niewielki.
Może macie jakieś propozycje? - rozpatrzę- niekoniecznie pozytywnie :)
Nacieszyliście się żółtościami? To przechodzimy dalej. Znowu kawałek "indiańskiego lata" i .... klops. Mały pokoik jest biały. Nie mamy koncepcji. Przeznaczenie pokoiku to lokum dla Juniora, którego zamierzamy wyprodukować. :) Jak już będzie rosła fasolka to pomyślimy nad trafnym kolorem.
Łazienki są kremowo-czekoladowa i biało-zielona z zieloną podłogą.
Kolorów Ci u nas pod dostatkiem.
Po dziurki w nosie mam już wszechobecnego skandynawskiego stylu, białych lakierowanych kuchni i czarno-białych łazienek.
Może jest to i ładne, ale wszystko na jedno kopyto. Mogę się założyć, że niewielu jest ryzykantów mieszających soczystości palety.
Już nie mogę słuchać ojca, który kręci nosem i ciągle powtarza, że "my tam będziemy mieszkać, ale on to by tak nie dawał w każdym pomieszczeniu inny kolor".
I teraz poćwiczcie swoją wyobraźnię, bo telefon nie oddaje tak pięknie nasycenia barw.
Skoczę na mieszkanie w weekend i zabiorę aparat to wtedy wam pokażę.
Kolory ścian to taki mały pikuś wśród problemów które wyrastają jak grzyby po deszczu. :) ale o tym później, bo dobrze nastroiła mnie ta kolorowa mieszanka.
Na osłodę próbki producentów.