Może najpierw łazienki. Mam aż dwie. Cóż za luksus (ironia). Dwie maleńkie kliteczki. Ale już nie narzekam. Ciężko było ogarnąć, nie tak sobie wymarzyłam.
Ujednolicając nazywanie pomieszczeń w nowym mieszkaniu nazywam je kolorami (kolorami ścian), np pokój zielony.
Z łazienkami jest podobnie. Jest łazienka zielona i czekoladowa. W czekoladowej wymyśliliśmy sobie co i jak sami i sami wyliczyliśmy ilość płytek. I nawet nam mały zapas został. I bardzo jestem zadowolona. W zielonej korzystaliśmy z pomocy "fachowca" i jestem mega wkurzona, bo brakło płytek, ciężko było dostać,żeby dokupić brakujące, "fachowiec" słabo się przyłożył. Na bieżąco tatowie korygowali i zmieniali koncepcje, żeby grało.
W tym miejscu będzie szafa zabudowana po sufit. Z brudownikiem, z miejscem na detergenty. W zielonej łazience brak miejsca na to.
Tu jeszcze "tron" roboczy.
Zielona:
To brzydkie po lewej to miejsce przygotowane na blat i umywalkę. Blat to dużo powiedziane, ogryzek blatu ;P
Projektant mieszkania przewidywał w tym miejscu kibelek podwieszany. Ciekawe jak?
Piec z miejscem na pralkę.
Test szczelności wanny.
U la la, dwie łazienki, normalnie rozpusta :)
OdpowiedzUsuńMy z mężem wszystko od początku do końca robiliśmy sobie sami, łącznie z zabudową małego pokoju itd.
Sama sobie zawsze zrobisz najlepiej, czego właśnie miałąś przykład u siebie :)
Dwie łazienki, marzenie nie do spełnienia :( Żeby chociaż osobny kibelek mieć... buuuuuu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No tak w Irlandii dwie łazienki to podstawa plus wc na parterze dla gości. Ale Polska to inna bajka. Ta mniejsza łazieneczka ma śliczne kolory,które optycznie powiększą przestrzeń.
OdpowiedzUsuń