środa, 2 września 2015

Wrześniowo

Zabieram sie do notki już chyba trzeci dzień. Krzyżyków mało, bo dwa dni na tarasiku zawiewało i trudno mi było utrzymać w ryzach i schemat i robótkę. Macie na to podwiewanie jakiś patent?
Ale książka na podwiewy idealna. Nadrabiam zaległości. Zapisałam się do lokalnej biblioteki i zamierzam często bywać.

Podczas bytu zaokiennego udało mi się ustrzelić fotograficznie koniki polne. (?) W tym przypadku bardzo żałuje, że nie posiadam makro oka, bo pozowały fantastycznie. Konik dopiero tknięty obiektywem (macnęłam go przypadkowo) odskoczył. W normalnych warunkach skaczą przy lekkim drgnięciu.

W między czasie kupiłam i przesadziłam wrzosy.
Po głowie chodzi mi też stolik lub szafka nocna z palety. Gwizdnę ojcu, bo zostawił po remoncie. Nie powinien się obrazić.Hmm, ale nie wiem jak mam się za to zabrać.

Zrobiłam też deser tiramisiu, bo chodził za mną od dawna. Jeszcze nie skonsumowany, bo późno wczoraj było na dodatki kawowe.


Foty już pocykane. Może zechce mi się chcieć zrzucić je na kompa i poczynić notki.

Tymczasem.


1 komentarz:

  1. cóż to za brak chcenia? zadomawiaj się, będzie Wam się tam pięknie żyło :)

    OdpowiedzUsuń