Miałam pokazać zupełnie coś innego, ale aparat z moimi zdjęciami spakował się i pojechał w delegację.
Wyprodukowałam zawieszki. Ja używam ich jako igielniki. Pewnie na długo u mnie nie zostaną :)
Wzór Igiełki. Mój pierwszy raz (nie powiem, że ostatni, ale długo nie wezmę do ręki) z muliną metalizowaną. Samo haftowanie okej. Ale nawlekanie postrzępionej końcówki na igłę przyprawiło mnie o nerwicę. Myślałam, że będę cwana i wzięłam igłę z największym okiem, ale była też za duża do gęstości kanwy. Najlepiej sprawowała się nitka biała, bo była chyba najciaśniej skręcona.
Aha. Mulinę metalizowaną (madeira) dostałam w jakieś wymiance świątecznej i postanowiłam ją wypróbować. Samodzielnie na pewno jej nie kupię.
Zawieszki są dwustronne. Wypchane wkładem poduszkowym. Foty na szybko telefonem. Czas produkcji - Gwiezdne Wojny. :)
Śliczne zawieszki :)
OdpowiedzUsuńMulina metalizowana dała piękny efekt. Wyobrażam sobie ile nerwów przy tym kosztowała.
zawieszki są super, ta mulina daje fajny efekt, ale ja jej też już nigdy nie kupię, bo strasznie się z nią pracuje
OdpowiedzUsuńMuliny metalizowane, to muliny wymagające dużej dozy cierpliwości. Ja nazywam je nićmi wkur... zajacymi. Do tej pory miałam okazję używać muliny Giant Panda, której nie polecam, bo warstwa metalizowana bardzo się kruszy przy szyciu - niszczy ją już przesuwanie się w uchu igły, nie mówiąc już o przesuwaniu przez dziurki w kartoniku ze wzorem. Mam też kilka kolorów muliny DMC Light Effects Jewel - ta jest bardziej odporna na ścieranie, ale też sztywniejsza. W miarę dobrze spisuje się złota mulina Anchor, ale do haftu matematycznego najbardziej pasują mi metalizowane nici Metalux - może i do krzyżykowego by się nadawały? Postrzępioną końcówkę muliny zawsze przycinam, wtedy już łatwiej nawlec nią igłę, a gdy to nie pomaga, rozdzielam nitki na samym początku i nawlekam każdą osobno.
OdpowiedzUsuńmetalizowanej jeszcze nie miałam, ale satynową i fluorescencyjną... za to nici Kreinik są super ale też mega drogie :P
OdpowiedzUsuńHa, aj wiem jak z pokoju obok lecą brzydkie słowa jak moja mama coś wyszywa metalizowaną nicą :)
OdpowiedzUsuńAle całość jest chyba ok - tak mi się wydaje :)
podoba mi się ten czas produkcji.
OdpowiedzUsuń;-D
przyjemne poduszeczki. Zastanawiam się czy haftowałaś jedną czy dwoma nitkami tej niewdzięcznej muliny?
OdpowiedzUsuńSama jestem w trakcie i może nie wyrzekam, ale i nie zachwycam się. Efekt średni, praca mozolna...
Pozdrawiam cieplutko
Jedną czy dwoma? A to można ją dzielić? Chyba bym trupem padła jakbym miała ją specjalnie rozstrzępiać. haftowałam takim jednym pasmem jakie wyciągnęłam z papierka.
Usuńnie dzielić nie, strzeż Panie przed takim szaleństwem. na myśli miałam: wyciągasz jedną niteczkę i albo ją "łamiesz" na pół, traktując jak podwójną nitkę w klasycznym wyszywaniu na '14 np., albo koniec jeden zaczepiasz o kanwę (tudzież supeł), a drugi swobodnie dynda.Czyli wyszywasz pojedynczą nitką...
UsuńZatem którą wersja u Ciebie była?
W takim razie- jedną :)
UsuńI tak były problemy w przeciąganiu przez dziurki, ale z tego co zdążyłam się u was naczytać -ten typ tak ma.
Fajnie wyszło. Ja Madeirę sobie chwalę- lepsza niż metalizowana DMC ale numer 1 to taka zwykła nić na szpulce kupowana w krajowej pasmanterii nawet nie ma na niej firmy.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze poradziłaś sobie z muliną metalizowaną :)
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuń