Nadrabiam.
Choć krzyżykowo nic. Wróciłam po L4 do pracy i utonęłam w papierach + zamknięcie miesiąca. Obłęd. Poza pracą uzbierało się mnóstwo spraw, które odłożyłam, te z którymi trzeba było wyjść z domu. Ubezpieczenie auta, wymiana opon, zakupy, biblioteka.... Tak się wydaje, ale popołudnia z głowy.
Znowu dopadła mnie jakaś melancholia twórcza. Tyle bym chciała zrobić, wyxxx. Tyle pięknych inspiracji zapodajecie na blogach. Nie wiem co pierwsze i w istocie nie dzieje się nic.
Już prawie kończyłam moje koguciki i brakło niebieskości. Przekopałam zasoby i nie ma. Dosłownie na 50 xxx. To też działa mega demotywująco.
sobota, 31 października 2015
piątek, 23 października 2015
Nowe życie
Ożywiłam kilka kartek z ubiegłego roku. Powstały częsciowo jeszcze w tamtym sezonie, ale nie miałam już koncepcji na ich dokończenie i przeleżały cały rok, żeby dostać nowe tchnienie.
Myślę, że warto było.
Pokażę dwie - te zliftingowane.
Myślę, że warto było.
Pokażę dwie - te zliftingowane.
środa, 21 października 2015
Kawowa zakładka
Byłam pewna, że ta notka była napisana i zaplanowana do ukazania się. Jednak chyba coś mi się pokręciło.
Zakładka z wymianki u Małgosi. Wersja kawowa. robiona drugi raz. Jedną ma moja mama. Obie wyszły super i z obiema miałam problem się rozstać. Ale chcąc nie chcąc wpakowałam ją do koperty żeby sie na mnie nie gapiła i wysłałam do Kornelii..
Dla porównania ta troszkę w innej wersji dla mamy z 2012 r.
A zakładka dla mnie od Wreduli utknęła na poczcie. Jestem na L4 i nie wychodzę jeszcze z domu. Może podreptam po nią w sobotę. Widziałam ją na zdjęciach u Małgosi więc takie napięcie niecierpliwości niespodzianki i oczekiwania trochę opadło. Ale nadal nie mogę się doczekać kiedy ją pomacam.
Zakładka z wymianki u Małgosi. Wersja kawowa. robiona drugi raz. Jedną ma moja mama. Obie wyszły super i z obiema miałam problem się rozstać. Ale chcąc nie chcąc wpakowałam ją do koperty żeby sie na mnie nie gapiła i wysłałam do Kornelii..
Dla porównania ta troszkę w innej wersji dla mamy z 2012 r.
A zakładka dla mnie od Wreduli utknęła na poczcie. Jestem na L4 i nie wychodzę jeszcze z domu. Może podreptam po nią w sobotę. Widziałam ją na zdjęciach u Małgosi więc takie napięcie niecierpliwości niespodzianki i oczekiwania trochę opadło. Ale nadal nie mogę się doczekać kiedy ją pomacam.
poniedziałek, 19 października 2015
Nic nie robie?
Żeby nie było, że nic nie działam.
Coś tam się robi, ale już mi brakuje chęci żeby wrzucić to w odmęty neta.
Był tydzień urlopu to nic nie zrobiłam co sobie zaplanowałam z tych rzeczy robótkowych. Trochę poeksperymentowałam kulinarnie. Były placuszki dyniowe, był krem z dynii i zupa cebulowa. Były ciasteczka fit.
W miniony tydzień dopadło mnie znowu przeziębienie. Trzyma nadal. Czytam, ślędzę Konkurs Chopinowski. Choć nie udało mi sie jeszcze usłyszeć żadnego Polaka.
Pomalutku stawiam pierwsze świąteczne krzyżyki w maleństwach na kartki. Choć w tym roku chyba będzie przewaga tych niekrzyżykowych kartek.
Zainspirowana przez Pieguchę, pogrzebałam w starych zasobach gazetkowych i zakochałam sie w tej śnieżynce.
Jest też zimowy widoczek.
Coś tam się robi, ale już mi brakuje chęci żeby wrzucić to w odmęty neta.
Był tydzień urlopu to nic nie zrobiłam co sobie zaplanowałam z tych rzeczy robótkowych. Trochę poeksperymentowałam kulinarnie. Były placuszki dyniowe, był krem z dynii i zupa cebulowa. Były ciasteczka fit.
W miniony tydzień dopadło mnie znowu przeziębienie. Trzyma nadal. Czytam, ślędzę Konkurs Chopinowski. Choć nie udało mi sie jeszcze usłyszeć żadnego Polaka.
Pomalutku stawiam pierwsze świąteczne krzyżyki w maleństwach na kartki. Choć w tym roku chyba będzie przewaga tych niekrzyżykowych kartek.
Zainspirowana przez Pieguchę, pogrzebałam w starych zasobach gazetkowych i zakochałam sie w tej śnieżynce.
Jest też zimowy widoczek.
poniedziałek, 12 października 2015
Gotowi
Pomału jesteśmy gotowi do przyjmowania gości na nowym lokum.
Jest już ogarnięte na tyle, żeby nie koliło w oczy :P niebawem mają sie pojawić zamówione szafy i zniknie to co jeszcze leży na podłogach.
Zapierałam się ręcami i nogami, że nie będzie firanek. No cóż są.
Było jeszcze zastanawianie się nad roletami wewnętrznymi typu dzień-noc ale zasadniczo przegrały ceną z firankami. Bajerów nie ma. Ja nie lubię użerania się z firankami (prania, prasowania a najbardziej wieszania). Jest najprościej jak się dało. Karnisz szynowy (wyleczyłam się z rurowego), żaby i tania lekka firanka z ikei. Koszt łączny jakieś 260-300 zł na okno.
Pojawili się już pierwsi goście. Oprócz rodziców, ale oni to bywają na bieżąco.
Przynieśli ze sobą Kazika i "flaszkę". Kazik został na dłużej.
Adaptuje się przy lodówce, bo ostateczne miejsce na razie jest zajęte przez narzędzia ciągle użytkowane. Potem będzie wymieniał się lokalizacją z choinką. Bo w tym roku marzy mi się żywa. Lokalizacja przylodówkowa nie jest dobrym miejscem dla Kazika, bo Kazik lubi zaglądać do lodówki i dziś niechcący go przycięłam drzwiami.
A teraz ta "flaszka". Najlepsza jaką kiedykolwiek dostałam.
Cudne. Bieżnik i 6 serwetek.
Jest już ogarnięte na tyle, żeby nie koliło w oczy :P niebawem mają sie pojawić zamówione szafy i zniknie to co jeszcze leży na podłogach.
Zapierałam się ręcami i nogami, że nie będzie firanek. No cóż są.
Było jeszcze zastanawianie się nad roletami wewnętrznymi typu dzień-noc ale zasadniczo przegrały ceną z firankami. Bajerów nie ma. Ja nie lubię użerania się z firankami (prania, prasowania a najbardziej wieszania). Jest najprościej jak się dało. Karnisz szynowy (wyleczyłam się z rurowego), żaby i tania lekka firanka z ikei. Koszt łączny jakieś 260-300 zł na okno.
Pojawili się już pierwsi goście. Oprócz rodziców, ale oni to bywają na bieżąco.
Przynieśli ze sobą Kazika i "flaszkę". Kazik został na dłużej.
Adaptuje się przy lodówce, bo ostateczne miejsce na razie jest zajęte przez narzędzia ciągle użytkowane. Potem będzie wymieniał się lokalizacją z choinką. Bo w tym roku marzy mi się żywa. Lokalizacja przylodówkowa nie jest dobrym miejscem dla Kazika, bo Kazik lubi zaglądać do lodówki i dziś niechcący go przycięłam drzwiami.
A teraz ta "flaszka". Najlepsza jaką kiedykolwiek dostałam.
Cudne. Bieżnik i 6 serwetek.
niedziela, 11 października 2015
Hmmm że już sezon Bożonarodzeniowy?
Fakt. Widziałam już w Lidlu mikołaje czekoladowe na patyku.
Oglądałam już na kilku blogach kartki. Zasiadłam i ja. W piątek zliftingowałam kartki na które nie miałam już pomysłu ubiegłego roku. A dziś buchnęłam kolejną partię z zapasu małych hafcików.
Ale nie pokażę. Bo może jakaś polecić do was w ramach jakiejś świątecznej wymianki.
Taki mały przedsmak.
Oglądałam już na kilku blogach kartki. Zasiadłam i ja. W piątek zliftingowałam kartki na które nie miałam już pomysłu ubiegłego roku. A dziś buchnęłam kolejną partię z zapasu małych hafcików.
Ale nie pokażę. Bo może jakaś polecić do was w ramach jakiejś świątecznej wymianki.
Taki mały przedsmak.
piątek, 9 października 2015
Porządki
Kilka
dni temu zrobiłam wśród was rozeznanie jak trzymacie papiery
30x30.
Otóż
moje skromne profesjonalne papierzane zasoby, sztuk nie więcej jak
20, plus kilkanaście kolorowych, wzorzystych i o różnych fakturach
i gramaturach bloków, luźnych kartek i różniastych przydasiów do
tworzenia kartek pałętało mi się w kilku miejscach. I jak
zaczynałam coś działać to bajzel w kilku miejscach naraz.
Do
tej pory papiery 30x30 trzymałam w takim kartoniku do wysyłki a`la
pizza. Ale od ciągłego w nim gmerania był już na skraju
wyczerpania.
Naoglądałam
się w necie różnych patentów na przechowywanie, ale przy moich
marnych zasobach niefunkcjonalne.
I
w końcu wpadłam na trop w ikei. Seria pudełek, które lubię.
Trwałe, bo mam już kilka podobnych. I cena dość śmieszna. Jedyny minus, będący
jednocześnie plusem to to że pudełko nie ma przykrywki. Sie kurzy
do środka, ale jednocześnie można grzebać dowoli.
Przy okazji zgarnęłam jeszcze takie śmieszne pudełka dla dzieci. Ja wrzuciłam do nich różne brokaty, perełki, taśmy. Cena też korzystna.
Porządek
był do pierwszego korzystania. Czyli do dzisiaj.
Na każdej ściance coś innego. Z jednej strony papiery 30x30. Z drugiej formaty A4. Po przeciwnej stronie ścinki i mniejsze paski.
wtorek, 6 października 2015
Strefa Kultury
Odhaczyłam na liście jednocześnie spełniając jedną z moich zachciewajek. Czasami mam tak, że bierze mnie na zdjęcia.
Na mojej liście od dość dawna pulsowało NOSPR, Centrum Kongresowe, Muzeum...
Udało się jeszcze uwiecznić, bo już niewiele im zostało, ruiny DOKP.
Trafiłam też na takie cudo. Z daleka myślałam, że namalowane. Podeszłam, żeby bliżej zobaczyć co autor chciał powiedzieć, (był obok opis instalacji) a tu proszę: przesłanie dziergane.
Kto dotrwał do końca - niespodzianka. Sweet focia. Z moim grubasem ciężko strzelić sobie dobre selfie.
A kuku.
Na mojej liście od dość dawna pulsowało NOSPR, Centrum Kongresowe, Muzeum...
Udało się jeszcze uwiecznić, bo już niewiele im zostało, ruiny DOKP.
Kto dotrwał do końca - niespodzianka. Sweet focia. Z moim grubasem ciężko strzelić sobie dobre selfie.
A kuku.
piątek, 2 października 2015
Tajemniczy Sal
Postanowiłam wziąć udział w tajemniczym salu u Iwusiowej. Dla mnie już nie był tajemniczy, bo przystąpiłam do niego w drugim miesiącu zabawy.
Nagrody są, ale jak dla mnie w ogóle nie znaczące, bo sama zabawa przednia.
Zakładka nr dwa to MUMINKI. Nie czytałam, ale na dobranockę czekałam z niecierpliwością. Jako pamiatkę z wakacji przywiozłam kiedyś blaszane pudełko z Muminkami. W swoich zasobach mam już Małą Mi. Więc stwierdziłam że może coś innego.
I.... Tadaaam.
W oryginale Włóczykij to Snusmumriken. Nawet nie wiem jak mam się zabrać, żeby to przeczytać. :P
Ojj zadowolona jestem.
Nagrody są, ale jak dla mnie w ogóle nie znaczące, bo sama zabawa przednia.
Zakładka nr dwa to MUMINKI. Nie czytałam, ale na dobranockę czekałam z niecierpliwością. Jako pamiatkę z wakacji przywiozłam kiedyś blaszane pudełko z Muminkami. W swoich zasobach mam już Małą Mi. Więc stwierdziłam że może coś innego.
I.... Tadaaam.
W oryginale Włóczykij to Snusmumriken. Nawet nie wiem jak mam się zabrać, żeby to przeczytać. :P
Ojj zadowolona jestem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)